Changes in my life...

środa, 27 listopada 2013

treningi..

Właśnie zasiadłam do kompa popijając, o jakże niezdrowe i wysoko-węglowodanowe (!) kakao... Boże chroń mnie. ;-P

Jeśli chodzi o treningi...
Jestem amatorem, dużo czytam na ich temat, dużo filmików oglądam, dużo rozmawiam z trenerami - mój były też nim jest - ale nadal jestem amatorem...

Jeśli chodzi o trenowanie na siłowni, wszystko robię chaotycznie, albo jak to mówiąc językiem siłowni, robię FBW czyli Full Body Workout.
Nie potrafię zorganizować sobie planu treningowego, że w poniedziałek ćwiczę, np. biceps, klatę; środy nogi i pośladki a piątek , dajmy na to, triceps i brzuch.  ;]

Ćwiczę to, na co mam ochotę. Mój sen z powiem spędzają nogi i brzuch. Nad nimi musiałabym najwięcej pracować.
Od hm, ilu , trzech? tygodni, mam karnet na siłownie. Zawsze starałam się chodzić na siłownie ok 4 razy w tygodniu , trzy to takie minimum. Więc zazwyczaj wychodziło to 3  : ))) .

15 minut bieżni rozgrzewka i biorę się do pracy. Ćwiczę, to co potrafię, albo wypróbuje nowe ćwiczenia.
Maszyny mnie odstraszają, bo nie znam instrukcji :)) więc ćwiczę głównie z wolnymi ciężarami, albo na maszynach które nie są mi obce.

Ostatnio zaczęłam dorzucać, 'HIIT'. w moim wykonaniu oczywiście. 4 obwody szybkiego treningu, w stylu:

  • ketbells
  • skakanka
  • burpees
  • pompki


albo jakieś wchodzenie na podest z talerzem etc.., no i ukochane przysiady <3 które mają mi wyrzeźbić tyłek, ale coś im nie idzie :))

Staram się wykonywać ćwiczenia poprawnie, lubię kiedy trener mnie poprawi, biorę mniejszy ciężar, ale czasem daje z siebie 110% chociaż łzy lecą z powodu bólu, najczęściej kolana... .

trening kończę bieżnią  - znalazłam jedną taką ulubioną , gdzie na 20 minutowy trening przypada 6 przyśpieszeń po 1 minucie, generalnie ustawiam tempo maks 16km/h. 
Potem brzuch, rozciąganie i do domu.

Generalnie też biegam, bo lubię. mam na koncie parę półmaratonów i maraton poznański.
Chociaż pogoda nie sprzyja, ale dziś zrobiłam 8.5 km, mimo, że rano byłam na treningu.  :) albo skoro świt, bo była 6.15 na zegarku : )))

Do wiosny chciałabym osiągnąć mój cel wagowy, zrzucić parę cm w brzuchu, nogach. Nauczyć się podciągać dokładnie. Wzmocnić kondycję i wytrzymałość.

Teraz jestem ja, praca i moje treningi.

 ALE 

tu pojawia się problem, gdyż wszystko ładnie pięknie, albo moim problem jest dieta, a tak naprawdę jej brak.
Mówią że ponad 70% naszego sukcesu to właśnie dieta. a ja jestem wszystko żerna i to w dużych ilościach. :)

więc muszę nad tym zapanować, a to naprawdę kawał ciężkiej pracy.

Gorsze niż wszystkie treningi razem wzięte. >; - )

lecę się regenerować.
mama dziś obiecała poćwiczyć ze mną callana. :) zobaczymy co z tego będzie : ))



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz